Mój mąż to tzw złota rączka. Wszystko potrafi zrobić samodzielnie. Wszelkie naprawy w domu nie stanowią dla niego żadnego problemu. Potrafi też właściwie obchodzić się z prądem. Ostatnimi czasy podłączał w domu nową kuchenkę elektryczną. Zrobił to sprawnie i szybko. Okazało się jednak że w ten sposób złamał prawo, gdyż do takiej czynności należy mieć stosowne uprawnienia elektryczne. Numer takich uprawnień a także imię i nazwisko osoby ją podłączającej, musi się znaleźć w karcie gwarancyjnej. Jako że na gwarancji nam zależało, musieliśmy znaleźć kogoś ze stosownymi uprawnieniami. Na szczęście okazało się że taki instalator mieszka w pobliżu i chętnie nam pomoże. Przyjechał do naszego mieszkania, sprawdził czy mąż wykonał wszystko zgodnie ze sztuką. Na szczęście wszystko było dobrze, pan elektryk zrobił więc odpowiedni wpis do karty gwarancyjnej. Oczywiście musieliśmy za to zapłacić, ale i tak mniej niż gdyby tą kuchenkę podłączał nam ten elektryk. Opłata była raczej symboliczna. Ale po tym wszystkim mąż stwierdził, że może warto by było zrobić sobie takie uprawnienia. Zna się na tym, więc z egzaminem nie będzie miał raczej problemu. Musi się tylko podszkolić ze stosownych przepisów, bo podejrzewam że część teoretyczna jest równie ważna co praktyczna.